Od wakacji 2012 z przerwą świąteczną staram się o kaloryfer. Ćwiczę około 20-50 minut dziennie, 5-4 dni w tygodniu, ale bardziej 5. Robiłem TYLKO brzuszki.
wrzesień - 15 grudnia 2012
Jadłem normalnie zwracając uwagę, żeby było zdrowo, tzn. owoce, warzywa, zamiast ziemniaków ryż i tylko ciemne pieczywo, odstawienie wszelkich chipsów, fastfoodów, mocne ograniczanie słodyczy. Czyli takie klasyczne zdrowe żywienie "wiem co jem".
Ćwiczenia to tylko brzuszki w rozkładzie takim jak wcześniej pisałem.
16 grudnia - 15 styczeń
Przerwa w ćwiczeniach, ale w te święta ładnie ograniczałem się w jedzeniu. Jestem z siebie dumny, bo kuszenia nie brakowało
1 styczeń do teraz
Wszystko tak jak we wrzesień - 15 grudnia z tym, że na klatę kładłem obciążenie 8kg i z tym robiłem brzuchy. Po jakimś tygodniu(7 stycznia) zacząłem dietę urozmaiconą w białko, tzn. gdy byłem głodny to z lodówki wyciągałem wszystko co białkowe i dopiero z tego wybierałem co zjem. I takim sposobem od świąt do dzisiaj schudłem nie planowanie 4kg. Byłem mocno zaskoczony, bo to mój rekord! Kiedyś jak próbowałem schudnąć to zrzucałem 2 kg, które wracało z powrotem po 3 tygodniach. Do tego te 2kg zrzucić to były istne męczarnie, a teraz proszę. Brzuszki z hantlem i zwiększona ilość białka - j**UT! 4KG W DÓŁ.
Tydzień temu stwierdziłem, że pół roku machania brzuszków i efekt, który mam to śmiech na sali. Delikatnie widać żeberka, a ćwiczyłem pół roku! Opaliłem więc internet i... okazało się że przy brzuszkach, wcale tak cudownie brzuch nie pracuje i generalnie brzuszki są do d. Za to wyczytałem, że przez te pół roku ładnie zrobiłem lędźwie . Od tygodnia zacząłem dietę białkową. Jem wszystko co białkowe + raz dziennie węglowodan w postaci najczęściej ryżu. Do tego jem owoce i do np. twarogu wciskam trochę warzyw.
I tu pojawia się mój problem. Dietę mam, brakuje tylko... dobrych ćwiczeń. W internecie nic nie mogę znaleźć, bo wszystko wygląda tak:
"6 weidera jest super!"
"6 weidera jest do du**!"
"ABSII jest super!"
"ABSII jest do du**!"
"najlepsze są zwykłe ćwiczenia" (jakie to zwykłe?)
itd. itd. wszystko jest sprzeczne. Proszę o rady od osób, które bez żadnych "kolorowych proszków" zrobiły kaloryfer. TYLKO I WYŁĄCZNIE NATURALNIE (ĆWICZENIA+DIETA). Nie chcę kolejnych odpowiedzi "coś jest super; coś do du**".
Do dyspozycji mam matkę, hantel i drążek z tym, że drążek trochę nisko zawieszony i badziewnie się ćwiczy unoszenie nóg w zawisie, no ale jakoś da się przemęczyć. Próbowałem różnych ćwiczeń na matce, ale kończyły się tym, że na brzuchu nic nie czułem, albo czułem po 50 powtórzeniu, albo bolały mnie tylko i wyłącznie podnoszone nogi. Wkurza mnie to! Gibam się na podłodze jak chory, nawet godzinę do siódmych potów, a brzuch boli przy 50 powtórzeniu. Bo są to lekkie ćwiczenia zapewne dobre na rzeźbę, czy kondycję, a nie na masę, którą chcę osiągnąć.
Jeszcze raz proszę o rady od osób, które zrobiły kaloryfer samą dietą i ćwiczeniami, bo zależy mi na informacjach potwierdzonych na własnej skórze, a nie internecie, albo opiniach kolegi kolegi teściowej sąsiada.
wiek: 16 lat
wzrost: 168cm
waga: 58kg
Jestem niski i krępo zbudowany. Oprócz brzucha macham też klatę i biceps i efekty są zadowalające. Tylko brzuch nie działa...
Pozdrawiam i z górki dziękuję