Dziękuję za miłe słowa :) Pracuję dalej usilnie, żeby wzmocnić efekty.
Dziennika w pełnym tego słowa znaczeniu w sumie nigdy nie prowadziłam, ale mogę się podzielić opisem treningów :)
Dotychczas pracowałam 2x w tygodniu - raz z trenerem (środa lub czwartek) i raz sama (sobota lub niedziela). Od przyszłego tygodnia z powodu zbiegu różnych okoliczności dojdzie mi trzeci trening z innym trenerem i będzie wtorek + czwartek + sobota/niedziela (solo).
Trening solowy mam następujący:
- Przysiad tylny ze sztangą 4x12, ostatnia seria 40kg (zamiast wykroków statycznych, po których kolano napierdzielało jak szalone)
- Wiosłowanie sztanga 4x10, ostatnia seria 30kg
- Wyciskanie sztangielek leżąc na ławce poziomej 4x10 (5, 6, 7, 8kg)
- Unoszenie ramion bokiem ze sztangielkami zamiennie z podciąganiem sztangielek wzdłuż tułowia 4x15 (3kg na boczne, 4-5kg na wzdłuż tułowia)
-
Uginanie ramion ze sztanga łamaną + wyciskanie francuskie tej samej sztangi leżąc 3x15 (sztanga olimpijska lekko łamana bez obciążenia lub + 2,5kg - zależy w jakiej jestem formie)
- Plank 3 serie po 1 minucie co 30 sekund (w zasadzie zawsze na prostych rękach, jakoś łatwiej mi wytrzymać)
Z trenerem robimy na każdym treningu na początek
combo przysiad przedni z wyciskaniem na barki, aktualnie ok. 30kg max i przysiad tylny, a potem kolejne partie FBW z ćwiczeniami wymiennymi raz na 2 tygodnie :) Na koniec treningu wycisk wytrzymałościowy na zasadzie podobnej do crossfit.
Dzienników żywieniowych nie prowadzę, bo nie kontroluję kompletnie liczby kalorii :p Jem czysto, z ograniczeniem glutenu, mało nabiału, bo jakoś średnio mi wchodzi, sporo warzyw (teraz szczególnie szparagi, które uwielbiam), trochę owoców (chociaż po niektórych cierpię i zatruwam atmosferę :( ) i tyle, żeby się nie napychać, a mieć wystarczająco dużo energii na treningi i pracę umysłową.
Piję zdecydowanie za dużo herbaty i kawy, choć kawę ostatnio zredukowałam z 6 do 2 filiżanek dziennie, ale zawsze z mlekiem bezlaktozowym, bo inaczej nie potrafię; no i mam słabość do Coli Zero... To wszystko spowodowało, że nie mogę się pozbierać od skurczy łydek i stóp na treningach, po nich i czasami w dni nietreningowe. Po konsultacji z Faftaq od jutra kawa -> Inka, herbata -> ziółka, Cola Zero -> nic, dorzucam Muszyniankę nałogowo, dawkę uderzeniową wit. B1 i zobaczymy, jak będzie w przyszłym tygodniu (w bieżącym z powodu stresów w pracy robię fajrant aż do weekendu, bo psychicznie nie czuję się na siłach, żeby walczyć z ciężarami).