musze troche pomarudzic :)

Wczoraj przebieglam swoje pierwsze 10k. I jestem taka dumna ze mi sie to udalo. Pochwalilam sie znajomym w pracy. Nie spodziewalam sie niewiadomo jakich wyrazow uznania, ale to co uslyszalam zbilo mnie z tropu calkowicie... A mianowicie dowiedzialam sie ze powinnam "get a life", bo kto normalny, jezdzi do pracy rowerem (prawie 5k w jedna stone) i jeszczeidzie biegac po 12h godzinnej zmianie.
Czy to naprawde ja jestem nienormalna, czy ten swiat oszalal? Lepiej jakbym siedziala caly dzien na fejsie? Wtedy bylabym normalna?

Ale nie wiem za bardzo, jakiej reakcji oczekujesz... To jest forum sportowe, wiec normalnym będzie, że propagujemy wysiłek fizyczny.
A znajomych zawsze można zmienić

sa

Sama nie wiem jakiej reacji, ale ogolnie jestem rozczrowana, bo u mnie w pracy wszyscy doskonale wiedza ze od prawie roku probuje schudnac. Idzie mi raz lepiej raz gorzej, ale nie potrzebuje zeby mi ktos pod nogi klody rzucal caly czas. Wiadmomo jak ciezko jest powstrzymac sie przed roznymi pokusami a ci mi tu slodycze i ciasteczka prawie do ust wpychaja. Jak mowie ze nie chce to tylko podsuwaja je blizej jakby liczyli ze w koncu sie zlamie.

To porozmawiaj z ludźmi z pracy i powiedz im to, co tu napisałaś.

Spoko dzieki za rade :)
Obawiam sie ze to tez nie poskutkuje, poprostu przestane z nimi na ten temat rozmawiac :)

Na ludzi nie licz, zawsze ściągną z powrotem do piekła, w którym sami siedzą, to dla lepszego samopo(szcz)ucia
Motywacja z zewnątrz nigdy nie przybędzie a jak szukasz wsparcia to tylko tam gdzie twoje zainteresowania są podzielane

Motywacji nikt Ci nie da, tak samo jak nikt się za Ciebie nie wysiusia