W styczniu 2012 wazyłem 52 kg przy wzroście 168cm (wiek 31 lata)- brak ruchu, siedzący tryb życia, bardzo nieregularnie posiłki (czasem tylko 2 dziennie) i postanowiłem zwiększyć masę. Zapisałem się na siłownię, poprzedzając swoją wizytę zwiększeniem ruchu: spacery, hantle w domu, pompki itd przez cztery miesiące. Od kwietnia zacząłem regularne treningi i początkowo masa szła rapidalnie w górę. W okolicy sierpnia wazyłem 63kg i efekty było widać gołym okiem (robiłem zdjęcia co miesiąc). Trzymałem dietę w takim zestawie: dwa śniadania (1: płatki z mlekiem, 2: serki/wędlina z kurczaka), obiad (ryż z kurczakiem i warzywami/makaron z kurczakiem, kolacja z białego serka i dodatek wędliny (chleb zwykły). Potem dorzuciłem odżywkę gainer i masa podskoczyła do 64,5kg, ale w grudniu zaczęła spadać (chorowałem na grypę przez miesiąc), aby w lutym wynieść nieco ponad 60kg. Od kwietnia wróciłem do regularnych treningów (majać 5 tygodni przerwy) i porzuciłem odżywkę gainer aby doprecyzować dietę, waga wzrosła do 61.5 i za nic nie chce iść w górę. Problem jest taki, że nie mogę zjeść więcej niż to, co do tej pory zjadam bo brakuje mnie żołądka i jestem napchany aż do bólu, a chcę przytyć tak do 65-67kg i to utrzymać w dobrej formie. Brać odżywki? Gainer czy BULK, same białko? I czy zamiast posiłku któregoś czy pomiędzy to wciskać? Szkoda mi pracy, którą wykonuję na siłowni (to prawie 6 godzin w tygodniu - trening jest przeprowadzony starannie) jeśli nie ma być z tego efektów jakie sobie zaplanowałem.
Macie może jakies pomysły albo podobne doświadczenia i zaproponujecie rozwiązanie? Z góry dziękuję za wszelką pozytywną odezwę!
Daniel.