Ćwiczę od jakiegoś czasu już i nie widzę dobrych rezultatów...
Ćwoiczyłam HIIT i nie czułam, że dużo robię, pociłam się ale nie czułam się całkowicie 'zdechła" :)
Potem trafiłam na Zuzkę Light i ona ćwiczy tak po prostu np 10 lub 20 powtórzeń i robi np 3-4 rundy.
moje pytanie jest takie, czy rzeczywiście jest różnica w ćwiczeniach jeśli robię trening nastawiony na ilość powtórzeń czy lepiej jest ćwiczyć HIIT / Tabatę?
Mój dzisiejszy trening (każdy wygląda podobnie, tylko zmieniam rodzaje wykonywanych ćwiczeń):
3 rounds
1. Weight swing x30
2. Push up x30
3. Side lunge x30
4. Side crunch x30
5. Farward/backward lunge x30
6. Bicycle abs x30
7. Burpees x15
8. Plank jump in and wide apart x30
Ćwiczenia wykonuję z hantlami 4kg ze względu na to iż mam kostkę po skręceniu i większy ciężar sprawia że mnie boli i kolana siadają :)
Czy taki przykładowy trening jest dobry? Czy można uzyskać jakiekolwiek efekty? Każdy wciąż mówi, że aeroby nie bo coś, hiit nie bo też coś, interwały też nie i każdy negatywnie się wypowiada na temat treningów. Czy na takim zwyczajnym treningu opartym na ilość powtórzeń można coś zyskać?
płeć: kobieta
wiek: 29
wzrost: 157
waga: 59kg
Staram się nie jeść słodyczy ale fałdki na brzuchu cały czas są i za nic nie mogę się ich pozbyć...
To mój pierwszy post i mam nadzieję, że nie zostanę od razu zninczowana za to że takie pytania już były. Z góry dziękuję za jakiekolwiek odpowiedzi!