chłopaki pomóżcie mi...
bedzie to głupie, ale... mam problem z budowaniem masy mięśniowej...
od niedawna zaczynam nawet popadać w paranoje...
nie wiem co sie dzieje ze mną czy jakiś bubel genetyczny jestem czy jak...
DIETA jest na 100% od 2 lat... 7 posiłków dziennie nawet... około 250g białka na dzień zjadam z czego 5 posiłków to mięso (gotowane, grilowane,pieczone) oczywiście węglowodany do tego zazwyczaj złożone typu ryż brązowy i makaron pełnoziarnisty, 2 nastepne posiłki to jaja i twaróg...
noo i teraz do sedna sprawy wchodze... nie wiem ale trzymam tą diete ściśle czasami aż za... i co... moja sylwetka nie zmieniła sie nic... praktynie nic nie widać... nie wiem czemu... trening robie na prawde cięzki, ruchy wykonuje technicznie, staram sie jak moge... od pół roku codziennie rano biegam... opona jak jest tak jest... i nic nie złazi... to już sie robi przygnębiające... bo próbowałem wszystkiego... odżywki owszem typu kreatyna MONO, arginina, bcaa, białko... jestem po prostu zatłuszczonym 85 kilogramowym chłopakiem który ma 20 lat... fakt... robiłem badania już czy testosteron jest na dobrym poziomie, otóż jest górna granica... noo i co jeszcze... wyszło że mam za wysoki kortyzol... noo i lekarz uświadomił mnie że biore sterydy i jak przestane brać to wróci do normy xD zaśmiałem sie z niego i nawet nie mialem zamiaru tego komentować...;/ czy ten kortyzol aż tak przeszkadza ? bo dieta jest tak B/W/T - 3,2/3/2
noo i co jeszcze... zjem wiecej węgli i opona rośnie... nie wiem o co chodzi miał ktoś takie coś ? jak z tym sobie radzić ?