Od kwietnia do moich treningów dorzuciłam rower i szybki marsz np. ok 8 km w godzinę. Nie mówię że codziennie ale 2-4 razy w tygodniu.
I dalej stoję w miejscu....
Od poniedziałku 17/06 postanowiłam spróbować aerobiku.
Podam plan co robiłam od poniedziałku.
Poniedziałek :
- szybki marsz 9.37 km w 76 min
- na aerobik pojechałam rowerem w dwie strony ok 10 km
- Zumba 60 min i Pilates 60 min
Wtorek :
- na aerobik pojechałam rowerem w dwie strony ok 10 km
- Step Interwał 60 min
Środa :
- na aerobik pojechałam rowerem w dwie strony ok 10 km
- Zumba 60 min
a waga ani drgnie.... załamka... tyle się wypociłam przez te dni a tu nic...
Dodam, że się nie poddaję i zamierzam chodzić codziennie prócz niedzieli dla odpoczynku... ale sama nie wiem co ja robię już źle.
Przykładowy dzień co jadłam w tym tyg : (jestem dalej na MŻ)
śniadanie : mała miska mleka z płatkami kukurydzianymi
2 śn : mała bułka ciemna z almette i pomidorem + zielona herbata
obiad : duży tależ zupy pomidorowej z ryżem
kolacja po treningu : duża szklanka jogurtu nat. zmiksowane truskawki z bananem + 4 płatki ryżowe z suchą krakowską i almette + pomidor + zielona herbata
drugi przykład :
śniadanie : duża szklanka jogurtu nat. zmiksowane truskawki z bananem
+ kromka z almette i pomidorem
2 śn : mała razowa bułka z serem żółtym i pomidorem
obiad : ryż z kurczakiem i warzywami
kolacja : serek wiejski z ogórkiem i rzodkiewką + zielona herbata
Zdarzają mi się wpadki dwa razy w tygodniu, że zjem coś kalorycznego np. lody, czipsy czy cola.
Proszę napiszcie mi co mam zrobić alby moja waga w końcu się ruszyła może ja robię coś źle ???
Kiedyś w 2010 roku jak się odchudałam to po treningach nic nie jadłam i wtedy waga leciała... powoli ale spadała.
ALe gdzieś się naczytałam, że trzeba jeść po treningu... już sama nie wiem....
Jestem załamana...