Przeglądnąłem ostatnie posty na tym forum i nie mogłem znaleźć odpowiedzi na moje pytanie, więc postanowiłem je zadać sam. Więc błagam - nie hejtujcie, tylko odpowiedźcie albo dajcie namiary na odpowiedni temat, jeśli już taki problem tutaj był wałkowany.
Jakoś pod koniec podstawówki bardzo przytyłem. Waga nawet 135 kg (przy wzroście 196) utrzymywała mi się do początku studiów, kiedy postanowiłem poważnie schudnąć. Zrobiłem to dość niekonwencjonalnie, bo przestałem prawie w ogóle jeść, sporo paliłem, ale też zacząłem codziennie biegać wokół krakowskich Błonii. Efekty przyszły nawet szybko i po pół roku a nawet może po ciut więcej ważyłem 92 kg. Niestety, taka waga się nie utrzymała. Na przestrzeni kolejnych lat ciągle lekko chudłem, znowu przybierałem na wadze i tak ciągle. Obecnie mam 24 lata i ważę ok 110 kg. Może ta taki wzrost nie wydaje się to dużo, ale zwisa ze mnie samo sadło. Zarówno z brzucha jak i klatki piersiowej. Wygląda to okropnie. Za to nogi - zarówno łydki i uda są w dobrym stanie. Są mięsiste i w miarę chude.
Wiem, może to dziwne ale dopiero teraz przyszła mi na myśl siłka. Chciałbym zacząć tam chodzić. Wiem, że mimo swojej wagi nie mam tragicznej kondycji, zastanawiam się zatem jak do tego się zabrać? Co ile dni chodzić? Jakie ćwiczenia wykonywać? Czy bieżnie i jakieś podnoszenie ciężarów na psozczególne partie mięśni? Wiem, że to dość idnywidualna sprawa takie coś, ale byłoby miło jakbyście się wypowiedzieli.
Ponadto mam głupie pytanie a propos roztępów. Wiem, że one jakoś nie znikają za bardzo, ale słyszałem, że w czasie przybierania tkanki mięśniowej z tłuszczowej - to coś się w tej kwestii zmienia. Więc również za udzielenie odpowiedzi na to pytanie, byłbym wdzięczny.
Pozdrawiam