Ostatnio naszło mnie na refleksję, odnośnie odchudzania (redukowania). A konkretnie jakie są różnice w dietach typu z ograniczeniem danych makroskładników i ich wpływu na organizm, a w konsekwencji na efekty.
Pozycję startową zaczynam z diety zbilansowanej - tzn. bez specjalnych "rygorów" makroskłądnikowych. Ogólnie (teoretycznie) to nadwyżka kcal decyduje o tym czy przytyjemy, czy waga spadnie.
I teraz pytanie:
Co niesie za sobą wybór poszczególnych dróg - low fat i low carb?
1. Low-carb - gdzie znacząco ograniczamy węgle, a w ich miejsce dajemy więcej fatu i białka. Na pewno nie mamy takiej retencji wody, jemy mniej objętościowo, ale zapewne też zmniejszamy tempo metabolizmu.
2. Low-fat - tu powiedzmy myślałem nad sytacją, gdzie przyjmujemy 0,4-0,5 g tł/kg (bo wiadomo, bez niego i tak daleko nie zajedziemy). Białko podobnie jak w wersji wyżej, a całość nadrabiamy węglowodanami. I teraz jak to wygląda w praktyce? Wodą na pewno trocję nasiąkniemy - na pweno bardziej, niż na low facie. Panuje jednak opinia, że metabolizm na wysokich węglach będzie miał ekspresowe tempo. Przy jednoczenym ograniczeniu fatu - będziemy szybko "przerabiać". Mięśnie energii powinny mieć pod dostatkiem. Jednocześnie, przy nakręconym metaboliźmie małe cięcie ww może dać spore efekty.
Jakie są wasze opinie w stosunku do obu diet? Bo sam bym coś chciał pokombinować u siebie, a tu głosno sobie myślę To co pisałem to "na chłopski rozum", tak jak mi logika podpowiada.
Dziennik:
http://www.sfd.pl/DT_kalik-t1087033.html