jak wiecie jestem zdecydowanym przeciwnikiem nadmiernego spożycia węglowodanów, zarówno w diecie normalnego człowieka jak i na wszelkiego rodzaju masówkach. Według moich obserwacji optymalną ilością węglowodanów na dobę dla osoby 75kg to 150g. I to się sprawdza, aczkolwiek przyrosty masy ciała trwają o wiele dłużej.
Mam teraz klienta który chciałby przytyć w szybszym tempie, dlatego rozważam zwiększenie poziomu węglowodanów i zrównania ich poziomu z tłuszczami. Osoba ta ćwiczy regularnie oraz uprawia sport rowerowy. Białko będzie na standardowym poziomie 2,5g, natomiast węglowodany i tłuszcze zrównałyby się i obrały wartość 3,5g/kg co dawałoby 250g dobowo. Zastanawiam się czy tak duża ilość węgli nie spowoduje odkładania tłuszczu w szybszym tempie i czy nie zaburzy się zaleta konwersji organizmu na energię z tłuszczy. Już mówię o co mi chodzi.
Zazwyczaj stosuję diety tłuszczowe, które mają nawet 4g/kg tłuszczy przy stałej podaży do 150g węglowodanów. Stosunek ten powoduje że organizm przestawia się na spożywanie tłuszczu, zarówno z pożywienia jak i z tkanki gdyż podaż węgli jest niewystarczająca. Skutkiem jest konwersja pozyskiwania energii i odtłuszczanie przy jednoczesnym tyciu (w zależności od podaży kcal). Pacjent odczuwa wyraźną poprawę kondycji i samopoczucia gdyż tłuszcze (zdrowe) jak wiemy mają prozdrowotny wpływ na cały organizm.
Mam więc zagwozdkę czy zrównanie T=W będzie odpowiednie i nie zaburzy tego rytmu, czy w ogóle będzie możliwe jego wdrożenie. Jeżeli ktoś z Was eksperymentował z taką dietą prosiłbym o wypowiedź, nie chciałbym aby temat budził emocje fanatyków 10 toreb ryżu, więc proszę o wypowiedzi wyłącznie kogoś kto zna się na dietetyce i miał do czynienia z tego typu przypadkami. Aczkolwiek jeśli ktoś chciałby podyskutować to zapraszam, wszelkie uwagi mile widziane, choć jak mówię zależy mi na opinii osób z praktyką.