Kiedyś sporo ćwiczyłam, kiedyś mój ulubiony zestaw ćwiczeń interwałowych mogłam zrobić. Może potem były dość długo zakwasy ale teraz... szkoda gadać. Proszę o pomoc jak po kolei dojść do choćby śladowej formy.
Zrobiłam tak jak kiedyś (i wydaje mi się rozsądnie na 1 raz po dłuuugiej przerwie), czyli:
15 minut jazdy na rowerku w ramach rozgrzewki,
i pierwszy tylko set ćwiczeń na dół ciała plus na brzuch (i to nawet nie brzuszki tylko unoszenie nóg w leżeniu do pionu normalnie i w skręcie).Po 12 powtórzeń. No i mięśnie kręgosłupa mi padły (raczej nie dysk, bo kiedyś miałam i to inaczej było) - tylko jakby mi tam ścięgna, mięśnie poszły.
I jest dramat, bo ćwiczyć nie mogę, smaruję tam Voltarenami itd, ale siedzenie to też problem, a pracuję siedząc. Na razie (5 dni) poprawa znikoma, ledwo żyję...
Także błagam o krótką ściągawkę jak zacząć trening i jak się wdrażać do formy jak się jest amebą leśną i ma się formy zero lub mniej.
Jest się starym zgrzybiałym prykiem, kobietą i w ogóle.
Ze względów finansowych bardzo mi zależy, żebyście mnie nie wysyłali na siłownię, bo mnie zwyczajnie obecnie nie stać.
Dziękuję z góry - ja szukałam czegoś na ten temat, ale jakoś nie znalazłam, więc jak to jest mój błąd lub dział nie taki, to z góry przepraszam.
Ja tak uwielbiam ćwiczenia siłowe. Strasznie chciałabym do nich wrócić. Formę ostatnio miałam jakieś 5 lat temu (wiem straszny wstyd - ale może jeszcze komuś się to przyda).