Biegam bo lubię ale też bo nie lubię swojej wagi. Lubię połykać kolejne kilometry w coraz szybszym tempie. Trenując od 3 miesięcy 3x w tygodniu udało mi się zejść w pierwszym miesiącu ze 105 do 100kg (przy wzroście 188cm). W drugim miesiącu waga zeszła ze 100 do 96.5kg. W trzecim miesiącu oscyluje pomiędzy 96.2 - 96.5 i za nic w świecie nie mogę ruszyć tego dalej pomimo, iż teraz biegam więcej, bo średnio 45km tygodniowo. Treningi zawsze rano.
Przed biegiem tylko jeden banan - bez tego wysiadam po 7-10 kilometrach. Przebiegam dystanse 13 lub 18km. Tempo: 5:00 - 5:30 w zależności od dystansu i celu treningu.
Dieta: po treningu uzupełnienie węglami, obiad przeważnie makaron, kolacja zawsze białkowa, głównie twaróg chudy. Pomiędzy przekąski owsiane lub owoce. Zero masła, białego pieczywa, słodyczy, cukru... Próba zejścia z kaloryczności posiłków skutkuje brakiem sił na trening, osłabieniem organizmu a w najgorszym przypadku infekcją wirusową. Tego chcemy uniknąć.
Chcę dalej biegać, mam swoje cele ale wiem, że ze swoją wagą zejście poniżej tempa 5.00 min/km będzie trudne.
Co zmienić? Jak biegać i trenować dalej aby zejść jeszcze tych parę kilo? Idealnie to drugie 8.5kg pasowałoby wypalić.
Może zwiększyć częstotliwość treningów do 5x w tygodniu? Np.: 13km + 10km + 18km + 0km + 18km + dwa dni odpoczynku?
Wpleść w to jeszcze interwały? Nie zajeżdżę organizmu?
Wszelkie rady mile widzine.
Marek.