Mam 17 lat i 180-182cm wzrostu(inny lekarz, różne wyniki). Zanim zacząłem się odchudzać ważyłem 113kg. Kurację odchudzającą rozpocząłem w pierwszy dzień ferii (tj. 14.01.2013r). Gdy schudnąłem swoje upragnione 40kg doszedłem do wniosku, że trzeba zacząć chodzić na siłownię. Odchudzałem się do połowy sierpnia. A od początku sierpnia chcąc uniknąć efektu yo-yo zacząłem zwiększać stopniowo kalorie. Zanim zacząłem to robić moje odchudzanie przez cały lipiec wyglądało tak, że posiłki ograniczały się do 800kcal i od pon. do sob. biegi po 10km. Przy upragnionej wadze 73kg i ilości kalorii dziennej na poziomie 1100-1200kcal, zacząłem wreszcie z siłownią. Uczęszczam już jakieś 3 tyg, 2x w tygodniu, z czego połowę (3) partii mięśni na jeden trening a połowę na drugi. Na brzuch robię Aerobiczną 6 Weidera. Odkąd chodzę na siłownie i biegam zwiększyłem liczbę kalorii do ok.1500kcal w dzień nie treningowy a w dzień treningowy do ok.2000kcal (przy białku rzędu +200g nie da się już mniej, próbowałem wszystkich produktów). Aha do odchudzania stosowałem Clenburexin II (tak nawiasem świetny spalacz)...
I tu pojawia się moje pytanie a za razem problem, bo pilnuję się z kaloriami jak przy odchudzaniu... Po 3 tyg ważę 76kg!!! Wydaje mi się, że nie da się tyle przybrać suchej masy mięśniowej w takim tempie. Nie wiem czy jest to możliwe, czy to jednak efekt yo-yo i będę musiał jednak stopniowo zwiększać liczbę kalorii po 100 na tydzień i wrócić do tych 1200kcal. Chciałbym dodać, że treningi robię na max... Najpierw ustalone serie, a potem tyle serii po 10x aż nie dam rady ostatni raz powtórzyć...
Jeśli wiecie w czym problem z tą wagą to proszę o pomoc... Wiem, że za ostro się odchudzałem i proszę darujcie sobie uwagi bo to już minęło, a ja się uczę na błędach... Teraz nie wiem co dalej, bo waga rośnie, a uważam, że przy systematycznych biegach i treningach poziom 2000kcal nie jest w cale taki duży...