chciałbym się Was poradzić w mojej trudnej sytuacji. Najpierw krótki opis mojej historii.
1. okres przed kontuzją - trenuję biegi przełajowe, 5-6x w tygodniu + ćwiczenia w domu z hantlami, waga delikatnie spadała bo i kcal przyjmowałem mało jak na trenującego (ok. 68kg, Średnia 2266,18 B: 121,01 W: 298,98 T: 61,50.)
2. ostre przetrenowanie i kontuzja, która wyłącza wszelki ruch nogą. Do tego byłem za granicą i nie mogłem kontrolować tego co jadłem, więc mocno się ograniczałem z żarciem.
3. powrót do Polski, analiza jedzenia i wagi i... ogromne zdziwienie. Mimo wyzerowania treningu biegowego oraz 2tyg. wakacji waga spadła do 63kg. I drastyczna zmiana średnich... Wszystko szczegółowo widać na załączonym zdjęciu. Niestety czuję się teraz słabo. Aktualnie pracuję nad sobą w domowej "siłowni" (ławeczka, hantelki) oraz pływam na basenie. Przez jakiś czas ćwiczyłem na orbitreku, ale teraz nawet to wyeliminowałem ze względu na dokuczanie nogi.
Podczas maratonu w Poznaniu i targów sportowych zbadałem się na wadze Tanita. Wyszło tak:
- waga 65,6kg (w grubej odzieży, bo było zimno i po solidnej owsiance)
- % tłuszczu: 5,4
- metabolizm: 1814kcal
- wiek metaboliczny 12
- % wody w ciele: 69,9
- tłuszcz trzewny: 1
- masa kości: 3,1
- masa mięśni: 59kg
- budowa ciała: 8 (szczupły umięśniony)
Teraz czas na pytanie:
czuję, że powinienem przytyć. Wrócić do tych 67/68kg. Nie chciałbym jednak zalać się tłuszczem żeby po powrocie do treningów była moc. Czuję się jednak dość osłabiony i gdzieś w środku boję się wzrostu wagi (trudno wytłumaczyć).
Pytanie do Was: jak zdrowo przytyć?
PS. Na zakończenie dodam, że nie mam problemów ze zdrowym odżywianiem. Jem owoce, warzywa. Praktycznie nie smażę nic (kurczak tylko z pary). Mało słodyczy, jeszcze mniej fastfoodów. Te piki kaloryczne wynikają jednak z imprez (student) i obiadków u babci ;). Mimo to alkohol ograniczyłem już dawno i chodzi tutaj o max 2 dni/m-c.
Pomożecie ;)?