SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

Halowe Mistrzostwa Świata w LA SOPOT 2014r.

temat działu:

Inne dyscypliny

słowa kluczowe: , , ,

Ilość wyświetleń tematu: 7210

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Mamy zloto Lićwinko w skoku wzwyz, srebro Kszczot Adam na 800m i Angeliki Cichockiej na 800m srebro!!! niestety medal stracil brazowy Marcin Lewandowski na 800m zostal zdyskwalifikowany za przekroczenie toru

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 1 Napisanych postów 225 Na forum 10 lat Przeczytanych tematów 1774
lipa troche, mogłobyć o te 2-3 medale lepiej
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084





Zródło:sprinterzy

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Obie nasze sztafety 4x400 m awansowały do finałów Halowych Mistrzostw Świata w Sopocie. Bardzo dobry skok na 6.62 sprawił, że Teresa Dobija znalazła się w najlepszej ósemce świata w skoku w dal.





Już wczoraj wieczorem wiadomo było, że po dwóch mocnych biegach indywidualnych ani Justyna Święty ani Rafał Omelko nie wystąpią w eliminacjach sztafet 4x400 m. Nasze panie startowały w bardzo mocnej serii, z Amerykankami, Jamajkami i Nigeryjkami i pobiegły w składzie: Ewelina Ptak, Patrycja Wyciszkiewicz, Joanna Linkiewicz i Małgorzata Hołub. Ptak, która „przestawiła się” ze 100 i 200 metrów na 400 m specjalnie z myślą o przygotowaniach do HMŚ w Sopocie, rozpoczęła odważnie. – Doskonale zdawałam sobie sprawę, że biegnę na zmianie z najszybszą w tym roku Natashą Hastings, więc moim celem było trzymać się jej i nie tracić dystansu – mówiła. Również na drugiej zmianie, gdzie dobrze radziła sobie Patrycja Wyciszkiewicz, nasza ekipa utrzymywała trzecią pozycję (za USA i Jamajką). Później na bieżni stanęła Joanna Linkiewicz. Niemal od razu połknęła słabnąca Jamajkę, ale coraz groźniejsze wydawały się być Nigeryjki. Linkiewicz dała z siebie wszystko, kilkanaście minut później wyczerpaną wrocławiankę wywieziono z mixed zony na specjalnych noszach. Pałeczkę przejęła od niej Małgorzata Hołub, która dzień wcześniej startowała w eliminacjach 400 m. – Głośny doping publiczności dodał mi skrzydeł, czułam się wspaniale! Bieg był bardzo mocny, kiedy ruszyłam, pomyślałam nawet, że to może być mój rekord na 200 m. Dałam z siebie wszystko – powiedziała. Na dystansie wyprzedziła Nigeryjkę Abugan, ale na ostatnich metrach musiała uznać wyższość Jamajki McPhersson. Zwyciężyły oczywiście Amerykanki. Biało-czerwone były trzecie, ale czas 3:29.48 dał im awans do finału.

Również w rywalizacji mężczyzn Polacy zajęli w swojej serii 3. lokatę. Lepsi byli Amerykanie i Jamajczycy, nasi zostawili za plecami zostawili Ukraińców i Hiszpanów. Trener Józef Lisowski ustawił zespół następująco: Kacper Kozłowski, Patryk Dobek, Łukasz Krawczuk i Jakub Krzewina. – Czułem się bardzo dobrze, zaatakowałem na ostatniej prostej, bo czułem wsparcie publiczności i udało się – komentował swój występ Kozłowski, który na ostatnich metrach wyprzedził faworyzowanych rywali i oddał pałeczkę Patrykowi Dobkowi na pierwszej pozycji. Dobek biegł równo, za plecami Jamajczyka, niezagrożony przez Ukraińca i Hiszpana. – Wydaje mi się, że moja zmiana była dobra, choć niedoskonała. Utrzymałem naszą drużynę w czubie, liczyłem na awans do finału z wysokiej pozycji, tak się stało i będziemy walczyli o medal.

Jako trzeci do rywalizacji ruszył Łukasz Krawczuk: - Początek był bardzo dobry, ustawiłem się za Amerykaninem i Jamajczykiem, ale po 150 metrach naciągnąłem mięsień dwugłowy, poczułem ukłucie. Od tego momentu myślałem tylko o tym, żeby dobiec. Zastanawiałem się nawet, czy zejść z bieżni. Jakby to był bieg indywidualny to na pewno bym zszedł. Ale tu musiałem ukończyć bieg, ze względu na wszystko. Jutro będę kibicował kolegom z trybun – powiedział Łukasz, który oddał pałeczkę Jakubowi Krzewinie. Ten na 100 metrów do mety naciskał Jamajczyka, ale Jermaine Brown tylko spojrzał wymownie na Polaka i ruszył, jakby startował nie na 400 m tylko na 60. Sprawa była więc jasna: Amerykanie przed Jamajczykami i Polakami. Czas 3:06.50 dał naszemu zespołowi awans do finału.

Dwoje naszych przedstawicieli w piątkowych eliminacjach skoków – Karol Hoffmann i Teresa Dobija – awansowało do finałów. Trójskoczek z Aleksandrowa Łódzkiego uzyskał rezultat 16.37, co było siódmym wynikiem dnia. – Chciałbym jak najszybciej zapomnieć o tych eliminacjach. Byłem trochę zdenerwowany, coś nie zadziałało, może zbyt delikatnie podszedłem do tych skoków. Cieszę się, że wytrzymałem stres i wszedłem do finału. Wcześniej skakałem w tej hali 16.70 i miałem jeszcze rezerwy. Kiedy zaczynałem przygodę z trójskokiem tata mówił mi, że apogeum mojej formy powinno przyjść gdy będę miał 27 lat, a więc w okolicach igrzysk w Rio. Mam więc czas, choć oczywiście jestem już gotowy na skoki 17-metrowe.

Teresa Dobija załatwiła sprawę już w pierwszym skoku. Pofrunęła na 6.62, stawiając stopę milimetry przed plasteliną. To tylko 6 cm bliżej od jej rekordu życiowego w hali i 12 cm mniej od halowego rekordu Polski. – Na pewno stać mnie na rekordowy wynik, a to powinno gwarantować walkę o medal. Pierwszy skok w eliminacjach oddałam z nastawieniem, że musze to zaliczyć, a wyszło znakomicie. Kolejny skok był rewelacyjny, ale spaliłam, trzeci odpuściłam. Jest awans i to najważniejsze. Jestem bardzo zadowolona z tych kwalifikacji, dostałam skrzydeł, choroba, która mnie ostatnio osłabiła, nie odcisnęła aż tak dużego piętna – opowiadała Teresa.

Bardzo dobrze spisały się polskie sprinterki. Z eliminacji do półfinałów awansowały Anna Kiełbasińska (7.31 – wyrównany rekord życiowy) i Marta Jeschke (7.33).

Wyniki na stronie: http://www.iaaf.org/competitions/iaaf-world-indoor-championships/iaaf-world-indoor-championships-2014-4952/timetable/byday 

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Piotr Długosielski: mistrzostwa udane pod każdym względem

- Ad­re­na­li­na zwią­za­na z ha­lo­wy­mi mi­strzo­stwa­mi świa­ta w So­po­cie już opa­dła, więc można spo­koj­nie oce­nić całą im­pre­zę. Myślę, że wy­so­ko po­sta­wi­li­śmy po­przecz­kę or­ga­ni­za­to­rom ko­lej­nych czem­pio­na­tów – mówi Piotr Dłu­go­siel­ski, se­kre­tarz Pol­skie­go Związ­ku Lek­kiej Atle­ty­ki, a przed laty re­pre­zen­tant Pol­ski w biegu na 400 me­trów.

Jak na chłodno podsumuje pan mistrzostwa w Ergo Arenie?

Piotr Długosielski: Bardzo udane pod każdym względem. I organizacyjnym, i dyplomatycznym, i sportowym. Była okazja do rozmów z przedstawicielami najwyższych organów IAAF-u oraz European Athletics, a także prezydentami innych krajowych federacji. Przede wszystkim jednak cieszy sukces sportowy, który dla niektórych mógł być lekko zakłócony przez dyskwalifikację Marcina Lewandowskiego. Podstawa do wykluczenia była, choć jego zachowanie w żaden sposób nie wpłynęło na końcową kolejność. Niestety takie są przepisy i sędziowie byli nieubłagani. Ogromnie nas cieszy, że było biało-czerwono na trybunach, gdzie kibice fantastycznie dopingowali, i na samej bieżni, gdzie Polacy również byli bardzo widoczni w większości konkurencji. Słowa podziękowania należą się wszystkim bez wyjątku naszym reprezentantom, bo wszyscy walczyli z olbrzymim zaangażowaniem. To wszystko utwierdza nas w przekonaniu, że starania o organizację najważniejszych imprez mają sens. Widać, że jest potrzeba społeczna na przeprowadzenie halowych mistrzostw Europy w Toruniu w 2017 roku.

Jak pod względem formalnym prezentuje się obecnie kandydatura Torunia?

- 24 i 25 marca będziemy gościć w Toruniu wizytację European Athletics, która będzie oceniać poszczególne kwestie istotne z punktu widzenia organizacji mistrzostw – transport wewnętrzny i zewnętrzny, zaplecze hotelowe, wsparcie ze strony władz miasta czy opinię PZLA. Trzeciego maja we Frankfurcie odbędzie się natomiast taka już ostateczna prezentacja wszystkich miast-kandydatów: Torunia, Stambułu i Belgradu. Zaraz po tym poznamy miasto, które w 2017 roku będzie gościć najlepszych lekkoatletów Europy.

Jak w kuluarach oceniane są szanse Torunia na tle konkurencji?

- Osobiście oceniam je na ponad 50 procent. Trzeba jednak docenić, że Stambuł także gościł wcześniej mistrzostwa świata, a Belgrad też bardzo starannie przygotowuje swoją aplikację. Kontrkandydaci są mocni, ale wydaje mi się, że jeśli Toruń nie popełni jakiegoś błędu w najbliższych tygodniach, powinien zwyciężyć. Ułatwieniem dla polskiego miasta z pewnością będzie fakt, iż zainstalowana tam na stałe szybka bieżnia została już sprawdzona przy okazji mistrzostw w Sopocie, gdzie była tylko wypożyczona. Myślę, że będzie to stanowiło duży atut dla Torunia, bo często jest tak, że zawody tej rangi organizuje się w halach wielofunkcyjnych i bieżnie instalowane są tam zwykle na ostatnią chwilę. A IAAF i European Athletics są bardzo wyczulone i chcą mieć pewność, że nie będzie żadnego malowania linii na ostatnią chwilę, ani innych tego typu podobnych zabiegów. Organizacja mistrzostw w Toruniu tylko pomoże nam w dalszym rozwoju lekkiej atletyki w Polsce. Mając już przyznaną kolejną dużą imprezę, łatwiej się działa. Dotyczy to zarówno rozmów ze sponsorami, jak i władzami państwowymi. Trudno o lepszą promocję dyscypliny…

W weekend bardziej się pan stresował jako współorganizator całego przedsięwzięcia czy też jako kibic i starszy kolega wielu walczących o medale zawodników?

- Jako były zawodnik, kolega i kierownik reprezentacji, najbardziej przeżywałem kolejne starty, a szczególnie zamieszanie związane z dyskwalifikacją Marcina Lewandowskiego. Próbowaliśmy wpłynąć na decyzję sędziów, ale niestety bezskutecznie. Ogólnie dużo było takiej pracy, której z zewnątrz nie było może widać, ale dzięki niej kadrowicze mogli się skupić jak najlepiej na własnych występach.

Patrząc po notowaniach firmy bukmacherskiej Fortuna, największy niedosyt przyniosły nam konkursy w skoku o tyczce.

- Zarówno Ania Rogowska, która była ambasadorem mistrzostw, jak i Paweł Wojciechowski oraz Robert Sobera walczyli na miarę maksimum możliwości danego dnia. Do tej grupy trzeba jeszcze dodać Tomka Majewskiego, który również bardzo chciał stanąć na podium. Taki jest jednak sport – nigdy nie ma tak, iż wszyscy faworyci zdobywają medale. Na pewno, mimo wszystko, trzeba docenić niesamowity wysiłek całej wspomnianej grupy.

Pojawiło się za to wiele nowych twarzy…

- W lekkoatletyce halowej nie mamy naszych największych atutów w postaci rzutów długich – młotem i dyskiem. Dlatego tym bardziej należy odnotować pojawienie się nowych postaci w skokach i średnich biegach. Ich występ bardzo cieszy w kontekście mistrzostw Europy w Zurychu, które odbędą się w połowie sierpnia. Bez udziału zawodników spoza Starego Kontynentu powinniśmy tam zanotować kolejny dobry występ. Podobny do tego z Barcelony sprzed czterech lat, gdy w klasyfikacji medalowej uplasowaliśmy się na piątym miejscu.

Nie licząc naszych medalistów, na kogo szczególnie warto zwrócić uwagę śledząc wyniki mityngów?

- Bez wątpienia na Justynę Kasprzycką, która po raz kolejny najlepszy wynik w sezonie osiągnęła na imprezie mistrzowskiej. To jest bardzo dużą sztuką i dobrze rokuje na następne wielkie zawody. Marcin Lewandowski na pewno też będzie chciał sobie powetować brak medalu. Niespodziankę sprawił Adrian Strzałkowski, który wyrównał halowy rekord Polski w skoku w dal. Duży potencjał na przyszłość pokazała również Justyna Święty, czwarta w biegu na 400 metrów. Zwłaszcza, że nigdy wcześniej na tym dystansie Polki nie były nawet w finale halowych mistrzostw świata. No i nie zapominajmy o konkurencji mi najbliższej – w rywalizacji 4x400 metrów niedzielny uzyskany przez Polaków dałby „pudło” na poprzednich pięciu-sześciu mistrzostwach.

A jak wyglądają priorytety naszych kadrowiczów na najbliższe miesiące?

- Docelową imprezą stały się teraz dla nich sierpniowe mistrzostwa Europy w Zurychu. Dla nieco młodszych zawodników głównym startem będą lipcowe mistrzostwa świata juniorów w Eugene. Poza tym w maju czeka nas jeszcze nowe wydarzenie, które nie ma wprawdzie statusu mistrzowskiego, ale jest dla nas niezwykle ważna. Chodzi o międzynarodowe zawody sztafet, które IAAF zorganizuje w Nassau na Bahamach. Oprócz tych „klasycznych” sztafet, jak 4x100 czy 4x400 metrów, przewidziane są tam zmagania 4x800 czy nawet 4x1500 metrów. Polskę na pewno reprezentować tam będą „tradycyjne” sztafety, a ewentualny udział ośmiusetmetrowców będzie zależał od planów szkoleniowych naszych czołowych zawodników.

Ten sukces organizacyjny i sportowy przełoży się na większą liczbę dzieci i młodzieży w klubach lekkoatletycznych?

- Dla młodego człowieka takie wydarzenie – oglądane w telewizji lub na trybunach – może być wspaniałą inspiracją. Tyle że imprezy takiej rangi nie są organizowane zbyt często w naszym kraju i w ślad za tym impulsem muszą pójść odpowiednie działania związku oraz ministerstwa. Chodzi przede wszystkim o odpowiednie programy treningowe dla dzieci. Rozmawialiśmy nawet w weekend z osobą odpowiedzialną w IAAF-ie za taki projekt i będziemy go chcieli również realizować w polskich warunkach. Najważniejsze, aby od małego zaszczepić zamiłowanie do sportu i lekkiej atletyki, a później nie zgubić tych talentów. Można powiedzieć, że pomysł już jest, a teraz pozostaje kwestia realizacji. Nie ukrywamy, że liczymy na wywiązanie się z deklaracji nowego ministra sportu, który na samym początku kadencji zapowiedział wdrożenie nowego programu upowszechniania lekkiej atletyki.

moderator sprinterek

Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

Na czym polega (biologicznie, mechanicznie) poprawianie wydolności ? (Trening w góry)

Następny temat

Narty do freestyle

WHEY premium