w lipcu zacząłem ćwiczyć, z 95 kg zjechałem do 80, co uważam za sukces. Stosowałem zbilansowaną dietę oraz 4 x trening siłowy i 2/3 x aeroby w tygodniu. Fat zleciał, pokazały się mięśnie ale to wszystko to głównie zarysy idealnej sylwetki do której dążę. Ponieważ dalsze zbijanie masy uznałem za bezcelowe gdyż osiągnąłem swój cel - redukcja aż zarysują się mięśnie brzucha mam zamiar od jutra rozpocząć budowanie masy - czyli dieta jem co chce - oczywiście chodzi mi o węgle i białko oraz zdrowe tłuszcze, generalnie ograniczenie tłuszczów typu oleje i inne przyszło mi łatwo.
Mój cel to nabicie masy do około 100 kg do lutego. Chcę więc tyć 1 - 1,5 kg/tydzień, co da mi do połowy/końca lutego ok. 100 kg. Czy to są dobre założenia?
Obecnie ćwiczę systemem: 4 x 60 minut intensywnego treningu 2 partii po 4-5 serii w formie:
1 - klatka/triceps
2 - barki/biceps
3 - plecy/brzuch(brzuch tak przez 30% czasu trwania treningu)
4-nogi lub ewentualnie crossfittowe ćwiczenia.
Generalnie chciałbym dowiedzieć się jak zmodyfikować trening by był bardziej masowy. Zwiększyć obciążenie i zmniejszyć ilość powtórzeń w seriach? Ponoć to mit stąd pytam. Rozumiem, że wrzucić również martwy ciąg? Nie lubię go, ale jestem to w stanie zrobić.
Mam teraz delikatny problem z kolanem - podczas ćwiczeń typu cross przeforsowałem staw, ale 2 tygodnie nie nadwyrężam nóg i wszystko powoli wraca do normy. Oczywiście była to moja wina - brak techniki, ale człowiek się uczy na błędach :)
Co do moich szczegółów w kwestii partii mięśniowych - nogi mam pro :) po prostu bardzo dobrze zbudowane, co zaskakuje nawet "fachowców" z mojego mosir-u, najbardziej zaniedbana natomiast u mnie jest klatka i od strony siłowej, nie wyglądu.
tak więc panowie co doradzacie, jakich konkretnie modyfikacji w ćwiczeniu dokonać? Rozumiem, że odrzucić areoby i co jeszcze? Jeśli nogi mam już okej w sensie budowy czy mogę je sobie troszkę odpuścić?
Czekam na konstruktywne wypowiedzi.