Idąc krok dalej ze zrobieniem w końcu czegoś z tym jak się wygląda i korzystając z postanowienia noworocznego postawiłem na rzeźbę (kardio raczej nie potrzebuję, codziennie jeżdżę 2x14km [14km w 30min] i nie czuję zmęczenia czy braku tchu). Jednak pamiętając zasadę "najpierw masa później rzeźba" natknąłem się na pewien problem.
Jestem dość szczupło wyglądającą osobą u której góra (tors i ramiona) jest dość szczupła za to rozbudowane mam nogi (od ciągłego jeżdżenia rowerem). Moja aktualna waga to 70kg przy wzroście 180cm, jednak jeszcze pół roku temu było źle jak nie gorzej. Mam tendencję do szybkiego chudnięcia za to ciężko mi jest przytyć. Zawsze byłem szczupły chociaż dużo jadłem. Moja średnia waga jeszcze przez ostatnie 5 lata to było 60kg max 65kg. Jednego razu straciłem 10kg w jeden miesiąc (dieta cud? odrąbałem sobie rękę? no cóż... nic z tego) z mojej własnej głupoty. Od roku jestem za granicą (w UK) i próbując jakoś wystartować z nowym życiem postanowiłem oszczędzić jeżdżąc do pracy rowerem (w sumie mi to pasowało, nadal dojeżdżam rowerem) 14km w jedną stronę. Robiłem 14km w 30min (czasem w mniej) jedząc przy tym angielskie kupy ze sklepów masowych. To był ostatni raz kiedy jadłem tutejsze angielskie żarcie z puszek. Po pół roku na diecie 4000kcal dobiłem i wyrównałem do 75kg, później odstawiłem i zacząłem normalnie jeść, teraz moja waga jest wyrównana na wspomniane na początku 70kg. Tak więc przybieranie na wadze chociaż chciałem i chcę bardzo jest dla mnie bardzo trudne. Przybycie na wadze 5kg raczej nie będzie problemem (wiem, że to mało) jednak nie chciałbym znów stracić wagę.
Odnośnie rzeźby bez masy jest trochę mało informacji tudzież rozbieżne opinie (niektórzy mówią nawet, że jest jak yeti, ktoś słyszał, że ktoś robił ale nikt nie widział) dla tego też chciałbym się zapytać Was, ludzi z doświadczeniem.
Pozdrawiam.