muciaciooo
Witam
Jak w temacie chciałbym troche podyskutować (wiek 28lat) o łysieniu wymienić swoje doświadczenia i podzielić się swoją wiedzą.Moze zaczne od czasu kiedy to postanowiłem powalczyc o swoje włosy było to jakieś 5/6 lat temu,pierwsze zauważalne ubytki włosów,pierwsza wizyta u dermatologa,bez jakiejś większej diagnozy podłoże bardziej schorowanych cebulek,bakteri,łupieżu itp nie androgen-owe.Kuracja tez pod tym kątem szampon leczniczy,witaminy i asekuracyjnie małe stężenie minoksydylu,był też Aplicort i cała masa witamin.Wszystko zgodnie z zaleceniami lekarza itp kurcja zahamowała duze wypadanie włosów ktore to było widoczne podczas mycia głowy.Kilka miesięcy jechałem na tym zestawie oczywiscie szukałem,czytałem wspierałem farmaceutyke kupując różne to cuda ale bez większych efektów mam na myśli porost straconych włosów.Przestałem chodzić do dermatologa pozniej nie regularnie minoksydyl w 2% stężeniu tak zapobiegawczo.Z czasem zupełnie przestałem o tym myśleć.Ostatnimi czasy postanowiłem znów przejść się do dermatologa ze względu coraz większe ubytki włosów.Tym razem diagnoza skłonność do androgen-owego,hmm no ok to co robimy,finasteryd! ...następnie wizyta u innego lekarza zlecone badania na tarczyce,żelazo,morfologia krwi wszystko ok dalej kolejny dermatolog i kolejna konsultacja zapytanie o finasteryd - odradza,nawet jakby zadziałał to po odstawieniu wszystko wraca a z tym libiido to różnie,jestem dosyć podatny na placebo to stawiam zeby mnie to napewno dopadło - nie przystąpiłem do kuracji ze względu na obawe przed spadkiem libido,wątpie żeby rozwiązało problem a szczerze nie chciałbym się nabawić kolejnego.Wróciłem do starego zestawu sprzed iluś tam lat z tym ze zwiększyłem stężenie minoksydylu do 5% włączyłem w diete dużo warzyw,siemie lniane,troche witamin bez aplicortu i zobaczymy co będzie nie widze większych ubytkow podczas mycia mozna powiedziec ze normalne/mniejsze.Troche podraznia to wszystko skóre głowy ale da się przeżyć.Przedewszystkim odstawiłem te wszystkie cudowne szampony ktore to hamują i powodują wzrost jak dla mnie marketing i nic więcej.Treningi na tym samym poziomie jedyne wsparcie to kreatyna takze nie doszukiwałbym się tu przyczyny stawiam raczej na geny i wrażliwe cebulki na dht.Podsumowując uważam że minoksydyl mi pomaga,każdy dermatolog mówi co innego warto zasięgnąć konsultacji u przynajmniej dwóch,dla każdego kto chce powalczyć o włosy zaczął bym od badań.Sorry za troche chaotyczny post i błędy,zastanawiam się co jeszcze mógłbym dorzucić do diety ewentualnie co lepszego mogłoby być?
Pozdrawiam
Jak w temacie chciałbym troche podyskutować (wiek 28lat) o łysieniu wymienić swoje doświadczenia i podzielić się swoją wiedzą.Moze zaczne od czasu kiedy to postanowiłem powalczyc o swoje włosy było to jakieś 5/6 lat temu,pierwsze zauważalne ubytki włosów,pierwsza wizyta u dermatologa,bez jakiejś większej diagnozy podłoże bardziej schorowanych cebulek,bakteri,łupieżu itp nie androgen-owe.Kuracja tez pod tym kątem szampon leczniczy,witaminy i asekuracyjnie małe stężenie minoksydylu,był też Aplicort i cała masa witamin.Wszystko zgodnie z zaleceniami lekarza itp kurcja zahamowała duze wypadanie włosów ktore to było widoczne podczas mycia głowy.Kilka miesięcy jechałem na tym zestawie oczywiscie szukałem,czytałem wspierałem farmaceutyke kupując różne to cuda ale bez większych efektów mam na myśli porost straconych włosów.Przestałem chodzić do dermatologa pozniej nie regularnie minoksydyl w 2% stężeniu tak zapobiegawczo.Z czasem zupełnie przestałem o tym myśleć.Ostatnimi czasy postanowiłem znów przejść się do dermatologa ze względu coraz większe ubytki włosów.Tym razem diagnoza skłonność do androgen-owego,hmm no ok to co robimy,finasteryd! ...następnie wizyta u innego lekarza zlecone badania na tarczyce,żelazo,morfologia krwi wszystko ok dalej kolejny dermatolog i kolejna konsultacja zapytanie o finasteryd - odradza,nawet jakby zadziałał to po odstawieniu wszystko wraca a z tym libiido to różnie,jestem dosyć podatny na placebo to stawiam zeby mnie to napewno dopadło - nie przystąpiłem do kuracji ze względu na obawe przed spadkiem libido,wątpie żeby rozwiązało problem a szczerze nie chciałbym się nabawić kolejnego.Wróciłem do starego zestawu sprzed iluś tam lat z tym ze zwiększyłem stężenie minoksydylu do 5% włączyłem w diete dużo warzyw,siemie lniane,troche witamin bez aplicortu i zobaczymy co będzie nie widze większych ubytkow podczas mycia mozna powiedziec ze normalne/mniejsze.Troche podraznia to wszystko skóre głowy ale da się przeżyć.Przedewszystkim odstawiłem te wszystkie cudowne szampony ktore to hamują i powodują wzrost jak dla mnie marketing i nic więcej.Treningi na tym samym poziomie jedyne wsparcie to kreatyna takze nie doszukiwałbym się tu przyczyny stawiam raczej na geny i wrażliwe cebulki na dht.Podsumowując uważam że minoksydyl mi pomaga,każdy dermatolog mówi co innego warto zasięgnąć konsultacji u przynajmniej dwóch,dla każdego kto chce powalczyć o włosy zaczął bym od badań.Sorry za troche chaotyczny post i błędy,zastanawiam się co jeszcze mógłbym dorzucić do diety ewentualnie co lepszego mogłoby być?
Pozdrawiam
Krzysztof Piekarz
krzykacz
